2022/03/23

Tragiczna obława na tygrysa bengalskiego na warszawskim Tarchominie w marcu 2000 roku

Rankiem 14 marca 2000 roku z cyrku Korona, który stacjonował akurat w Tarchominie w rejonie skrzyżowania ulic Światowida i Myśliborskiej, uciekły trzy dorosłe tygrysy bengalskie. Dwa zostały złapane przez pracowników niedaleko od cyrku, natomiast trzeci uciekł i błąkał się w pobliżu zabudowań. To, w jaki sposób udało im wydostać się z klatek do dziś pozostaje niewiadome - dyrekcja cyrku twierdziła, że klatkę z tygrysami otworzył ktoś spoza cyrku, sugerując, że mogli to zrobić ekolodzy walczący o prawa zwierząt. Akcja odłowienia tygrysa szybko zyskałą uwagę mediów, a wydarznia jakie miały miejsce tego ranka na tarchomińskim polu nie poszły jednak zgodnie z planem i zakończyły się tragedią.



W akcję obławy na tygrysa szybko włączyła się policja i straż pożarna, które zabezpieczały okolice, a właściciel cyrku Korona wezwał na pomoc doświadczonego weterynarza, 43-letniego Ryszarda Karczewskiego, który wielokrotnie odławiał zagubione w mieście dzikie zwierzęta.

Tygrys krążył wówczas po okolicy, ale finalnie udało się go namierzyć nieopodal cyrku na niezabudowanej łące. Policja postanowiła wtedy działać i wystrzelić w zwierze dużą dawkę leków nasennych.

Było około godziny 9:30 rano. Podczas pierwszej próby uśpienia tygrysa przez weterynarza za pomocą broni pneumatycznej ze środkiem nasennym doszło do ataku - zwierzę podbiegło do weterynarza i uderzyło go łapą, przez co weterynarz przewrócił się. Tygrys odbiegł jednak kilke metrów dalej nie robiąc mu krzywdy. Po ataku tygrysa weterynarz wstał, po czym rozległy się strzały ze strony policji – jak policzono w śledztwie, funkcjonariusze oddali 57 strzałów. Jedna z kul trafiła samego weterynarza. Strzał był tak pechowy, że trafił Karczewskiego w głowę. Wówczas tygrysa gonili nie tylko policjanci, ale również pracownicy cyrku uzbrojeni w kije, grabie i widły. W końcu zwierzę padło od policyjnej kuli.



O godzinie 9.48 na miejscy zjawiło się pogotowie ratunkowe, by udzielić pomocy rannemu mężczyźnie. Szybko okazało się, że obrażenia są bardzo poważne i jest on w stanie krytycznym. Weterynarz zmarł w drodze do szpitala – jak się okazało, tygrys nie wyrządził mu dużej szkody. Powodem śmierci była policyjna kula, która trafiła lekarza w skroń.

Po tragicznym polowaniu okazało się, że nie istniały żadne procedury postępowania służb z dzikimi zwierzętami na terenach zamieszkałych.

Początkowo policja utrzymywała, że weterynarza zabił tygrys, a następnie – pogotowie, które przyjechało za późno. Wątpliwości rozwiązała prokuratura, która ujawniła, że weterynarz zginął od postrzału.

Uruchomiono wóczas dwa policyjne postępowania dyscyplinarne w stosunku do dowodzącego akcją komendanta komisariatu i wobec dyżurnego. Komendant otrzymał ostrzeżenie o niepełnej przydatności do służby, a dyżurny został ukarany naganą za zwłokę w powiadomieniu pogotowia (na wykonanie telefonu czekał niemal 5 minut).

Przed sądem za całą akcję stanął jedynie policjant Krzysztof S., z którego broni padł śmiertelny strzał. Nie przyznawał się do winy, twierdząc, że nie miał weterynarza na linii strzału. Prokurator żądał dla policjanta półtora roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat, za jak to określił w mowie końcowej, „urządzanie safari w środku miasta”, dowodząc, że jedynym celem Krzysztofa S. było upolowanie tygrysa.

W marcu 2003 roku policjant został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci na 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd uznał, że policjant powinien brać pod uwagę, że zaatakowany przez tygrysa weterynarz może się podnieść z ziemi i znaleźć na linii strzału, dlatego ponosi winę za spowodowanie śmierci weterynarza. 

Według zeznań wiele wskazuje na to, że Ryszard Karczewski był jedynym człowiekiem, który usiłował opanować sytuację. Wiedział, że oskarżony przeganiając tygrysa z miejsca na miejsce, zwiększa jego agresję i naraża na niebezpieczeństwo ludzi. Sąd odwoławczy utrzymał w październiku 2003 roku karę, co oznaczało przymus odejścia policjanta z pracy w policji.

Źródła:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114873,9250194,policja-polowala-na-tygrysa-zginal-weterynarz.html
https://tustolica.pl/strzelalem-do-tygrysa-nie-do-weterynarza_11234
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,164950,25454833,weterynarz-zginal-o-oblawie-na-tygrysa-byl-jednym-ktory-wiedzial.html