2014/06/25

Jerzy Surdel - polski himalaista sfilmował dowody istnienia yeti?

 ...ślady, które znaleźliśmy, były dziwne. Nie przypominały tropów żadnych innych zwierząt [...]. Zmierzyliśmy dokładnie – miała 24 cm długości, a odstęp między nimi wynosił około 80 cm.[...]. Ten dziwny stwór musiał być bardzo ciężki, bo zapadał się w śnieg dwukrotnie głębiej niż my. Jeszcze jedna dziwna rzecz. Ślad biegł "jak po sznurku". Równiutko stopa, za stopą. Na pewno nie był to niedźwiedź. Byłem kiedyś na Szpicbergenie i widziałem tam ślady niedźwiedzia. Przede wszystkim niedźwiedź chodzi na czterech łapach. Czasem tylko staje na dwóch. Więc jeśli nie był to niedźwiedź, pytam się, co to mogło być?
 ~ Andrzej Zawada - kierownik wyprawy na Lhotse w 1974 roku

Jesienią 1974 roku polska ekspedycja pod kierownictwem himalaisty i sejsmologa Andrzeja Zawady planowała zdobyć ośmiotysięcznik Lhotse. W kilkuosobowym składzie znajdował się między innymi Jerzy Surdel - polski himalaista oraz reżyser filmów dokumentalnych. 4 listopada 1974 roku, prawdopodobnie na początku wyprawy, ekspedycja natknęła się na ślady dużego, dwunożnego stworzenia. Zauważył je Surdel i choć był sceptycznie nastawiony do historii o Człowieku Gór, zdecydował się pójść za tropem zwierzęcia, który urwał się po około 2 km, gdy stworzenie weszło na gładki lód.


Choć istoty zostawiającej ślady nie odnaleziono, skutkiem ekspedycji są nagrania i zdjęcia odcisków łap dużego, około dwukrotnie cięższego od człowieka, dwunożnego stworzenia. Na stronie internetowej możemy przeczytać relacje Zawady, który opowiada o zdarzeniu:
Sensację wzbudził fakt, że odkryliśmy ślady jakiegoś dziwnego zwierza. Nie wiemy oczywiście czy był to yeti. Na dobrą sprawę przecież nikt nie wie, czy on rzeczywiście żyje. Ale mimo wszystko ślady, które znaleźliśmy, były dziwne. Nie przypominały tropów żadnych innych zwierząt. Stopa była dość duża. Zmierzyliśmy dokładnie – miała 24 cm długości, a odstęp między nimi wynosił około 80 cm. Na stromym stoku dochodził do 90 cm. Robiliśmy obok ślady butów. Ten dziwny stwór musiał być bardzo ciężki, bo zapadał się w śnieg dwukrotnie głębiej niż my. Jeszcze jedna dziwna rzecz. Ślad biegł „jak po sznurku”. Równiutko stopa, za stopą. Na pewno nie był to niedźwiedź. Byłem kiedyś na Szpicbergenie i widziałem tam ślady niedźwiedzia. Przede wszystkim niedźwiedź chodzi na czterech łapach. Czasem tylko staje na dwóch. Więc jeśli nie był to niedźwiedź, pytam się: CO TO MOGŁO BYĆ?

Ślady znalazł Jurek Surdel, który pod Everestem był już wcześniej i na yetiego był specjalnie wyczulony. Gdyby nie on, na te ślady nikt nie zwróciłby uwagi. Tylko w jednym miejscu przecinały naszą ścieżkę wejściową na Icefall. Jeśli patrzy się na takie dwa, trzy ślady obok siebie, można pomyśleć, że to słońce wytopiło śnieg. Ale kiedy zobaczyliśmy, że ciągną się przez dwieście metrów, wiedzieliśmy, iż musi to być coś innego. Surdel szedł z nimi około 2 km.

Ślady takie spotykano już w ubiegłym wieku. Były przecież nawet opisy spotkania z tym zwierzęciem. Teraz jednak wszystko wydaje się ogromną sensację. Cały świat jest niby już poznany, a tutaj nagle wychodzi coś nowego, tajemniczego. Szerpowie, którzy z całym przekonaniem wierzą w istnienie yeti, mówili nam, że teraz, kiedy pod Everestem jest tak wielki ruch, ciągle przychodzą wyprawy, przelatują helikoptery i samoloty – yeti odszedł dalej. Przecież niedźwiedzie z Tatr tez uciekły. Nasza ekspedycja wspinała się w okresie, kiedy nie było tej całej masy turystów. To zwierzę szło w kierunku lawiniska, w którym leżały zwłoki francuskiej wyprawy.
Poza zdjęciami śladów yeti przywieźliśmy z wyprawy bardzo bogaty materiał. Zrobiliśmy około 1000 rolek zdjęć. Jurek Surdel nakręcił film. Mamy nagranych ok. 40 godzin rozmów. Na pewno powstanie z tego książka.


Ślady ogromnych stóp znajdowane są nieustannie na całym świecie, zarówno przez poszukiwaczy legendarnych stworzeń, jak i wędrujących po odludnych terenach zwykłych ludzi. Choć większość takich znalezisk to odciski zwierząt lub nawet celowe oszustwa, to części z nich, nie można przypisać do żadnego znanego nauce gatunku. Wielu amatorów zjawiska paranaukowych twierdzi, że mogą one być dowodami na istnienie Yeti, Wielkiej Stopy czy Człowieka Gór.

Źródła:
https://andrzejzawada.pl/