2020/04/24

Zagadka lotu numer 305. Kim był tajemniczy D. B. Cooper

D. B. Cooper to pseudonim nadany mężczyźnie, który w 1971 roku porwał w w USA samolot pasażerski  z 42 osobami na pokładzie, lecący z Portland do Seattle i po otrzymaniu 200 tysięcy dolarów okupu skoczył ze spadochronem. Porywacza nigdy nie udało się znaleźć, ani nawet ustalić jego tożsamości. W samolocie używał nazwiska Dan Cooper, jednak przez późniejsze nieporozumienia, w mediach stał się znany jako D. B. Cooper. Mimo śledztwa na szeroka skalę, setek informacji od anonimowych osób i nowatorskich badań DNA, nigdy nie udało ustalić się kim był porywacz, ani nawet czy przeżył skok. Sposób ucieczki Coopera i brak pewności co do jego dalszych losów ciągle intrygują ludzi. Sprawa ta jest jedynym nierozwiązanym przypadkiem porwania samolotu w historii. 




Porwanie

24 listopada 1971 mężczyzna używający nazwiska Dan Cooper wsiadł razem z 41 innymi osobami na pokład Boeinga 727-100, nieistniejących już linii lotniczych Northwest Orient, lotu numer 305 lecącego z Portland International Airport w mieście Portland w stanie Oregon do Seattle-Tacoma International Airport w Seattle w stanie Waszyngton.Mężczyzna usiadł z tyłu samolotu na miejscu 18C. Kiedy samolot wystartował, Cooper wręczył siedzącej obok niego stewardesie Florence Schaffner notatkę, którą ta,  myśląc, że mężczyzna daje jej swój numer telefonu, schowała do kieszeni nie otwierając jej. Widząc brak zainteresowania Cooper zbliżył się i powiedział Powinna pani lepiej przyjrzeć się tej notatce. Mam bombę Użyję jej jeśli będzie to konieczne. Chcę żebyś usiadła obok mnie. Zostaliście porwani.

Notatka zawierała również żądanie $200 000 w nieoznaczonych banknotach oraz czterech spadochronów – dwóch plecowych oraz dwóch piersiowych. Dziś taka kwota to równowartość $1 200 000. Według instrukcji rzeczy te miały zostać dostarczone do samolotu, gdy ten wyląduje na lotnisku w Seattle. Jeśli żądania nie zostałyby spełnione porywacz miał zdetonować ładunek wybuchowy .

Stewardesa poinformowała o Cooperze i notatce pilota Williama Scotta, a ten skontaktował się ze służbą kontroli ruchu lotniczego portu Seattle, która poinformowała policję oraz FBI. Służby polecił Scottowi współpracować z porywaczem. Scott nakazał Schaffner, aby wróciła na miejsce obok Coopera i upewniła się czy bomba jest prawdziwa. Cooper w odpowiedzi otworzył walizkę, pozwalając kobiecie zobaczyć dużą baterię oraz przewody, co przekonało ją, że bomba jest prawdziwa.

Samolot miał latać nad miastem do momentu, gdy rzeczy, których zażądał porywacz zostaną dostarczone na lotnisko.

Przekazanie okupu

W czasie gdy boeing krążył nad Seattle, na lotnisko dostarczano pieniądze i spadochrony. Gromadząc gotówkę, agenci FBI zdecydowali na dwudziestodolarowe banknoty wydrukowane w większości w 1969 roku, z których przeważająca część miała numery seryjne zaczynające się od litery L, wyemitowane przez Federal Reserve Bank of San Francisco.W sumie 10 000 sztuk.

Początkowo władze chciały dostarczyć wojskowe spadochrony, jednak Cooper zdecydowanie zażądał cywilnych, ręcznie otwieranych spadochronów. Policja Seattle zdołała odnaleźć odpowiedni sprzęt w miejscowej szkole spadochroniarskiej.

O 17:24 kontrola ruchu lotniska poinformowała Scotta, że rzeczy zażądane przez porywacza zostały dostarczone. Cooper dał więc kapitanowi Scottowi pozwolenie na lądowanie w wyznaczonym miejscu na Seattle-Tacoma International Airport. Samolot wylądował o 17:39. Porywacz poinstruował kapitana, by ten podkołował samolot do odległej części pola startowego oraz przyciemnił światła w kabinie, tak aby uniemożliwić strzelanie policyjnym snajperom. Polecił kontroli ruchu, aby jedna osoba samodzielnie dostarczyła okup oraz spadochrony. Tą osobą był pracownik linii Northwest Orient, który podjechał do samolotu i wręczył przedmioty stewardesie Mucklow, przez schody ogonowe. Kilka minut później Cooper uwolnił wszystkich 36 pasażerów oraz stewardesę Schaffner tą samą drogą. Pilot Scott, stewardesa Mucklow, pierwszy oficer Bob Rataczak i mechanik pokładowy H.E. Anderson nie dostali pozwolenia na opuszczenie samolotu.

Porwany samolot na lotnisku w Seattle

Plany Coopera stanowiły zagadkę dla FBI. Agenci zastanawiali się czy mężczyzna miał na pokładzie wspólnika, czy cztery spadochrony były przeznaczone dla członków załogi, którzy pozostali na pokładzie. Dotąd, nikt nie próbował skakać ze spadochronem z porwanego samolotu cywilnego. Kiedy maszyna była tankowana, próbowano negocjacji,Cooper jednak nie chciał słyszeć o żadnej ugodzie i zażądał by mechanicy wykonali swoją pracę szybciej.

Po zatankowaniu i sprawdzeniu stanu maszyny, około godziny 19:40 Cooper rozkazał załodze startować i lecieć do Meksyku, z prędkością  320 km/h, na wysokości nie większej niż 3000 metrów, (wysokość przelotowa to pomiędzy 7600 a 11 000 m), z otwartym podwoziem i z klapami w pozycji 15 stopni. Kapitan Rataczak stwierdził, że przy takich parametrach samolot może przelecieć nie więcej niż 1600 km. Po przedyskutowaniu różnych propozycji zdecydowano się na lądowanie i tankowanie w Reno, w stanie Nevada oraz lot drogą lotniczą Vector 23, mijającą od zachodu Góry Kaskadowe. Cooper polecił Scottowi, aby kabina podczas lotu nie była pod ciśnieniem – na wysokości 3000 metrów mógł normalnie oddychać przy równym ciśnieniu w kabinie i na zewnątrz – miał dzięki temu uniknąć gwałtownego przepływu powietrza na zewnątrz przy próbie opuszczenia samolotu w powietrzu.

Ostatnie chwile załogi z Cooperem

Po wystartowaniu porywacz kazał całej załodze udać się do kokpitu. Kilkanaście minut później pilot zauważył kontrolkę wskazującą, że Cooper próbuje otworzyć tylne drzwi. Zapytał go nawet przez radio, czy jest coś, co może dla niego zrobić. W odpowiedzi usłyszał krótkie Nie.

Po niedługim czasie załoga zauważyła zmianę ciśnienia w kabinie, co oznaczało, że drzwi samolotu zostały otworzone, Cooper opuścił schody ogonowe i wyskoczył. To był ostatni raz kiedy go widziano. FBI uważa, że wyskoczył o 20:13 nad południowo-zachodnią częścią stanu Waszyngton. W tym czasie samolot leciał przez dużą ulewę i chmury. Nie było widać żadnych świateł z ziemi. Z powodu słabej widoczności, skoku nie zauważyli też piloci myśliwców śledzący boeinga. Początkowo sądzono, że porywacz wylądował na południowym wschodzie obszaru Ariel, niedaleko jeziora Merwin, 48 km na północ od Portland. Późniejsze teorie umiejscawiają strefę lądowania 30 km dalej na wschód. Jednak dokładne miejsce lądowania pozostaje nieznane.

Około 22:15 boeing wylądował bezpiecznie w Reno, ze schodami ciągniętymi po pasie startowym. Lotnisko było otoczone przez agentów FBI i policję, chociaż po skontaktowaniu się z kapitanem Scottem było niemal pewne, że Coopera nie ma już na pokładzie. Funkcjonariusze weszli do środka w celu poszukiwania pozostawionych dowodów. Odkryli wiele odcisków palców, krawat ze spinką i dwa z czterech spadochronów. Nie odnaleziono tam Dana Coopera, a wraz z nim zniknęła jego walizka z bombą, torba z pieniędzmi oraz dwa spadochrony.



Wygląda D. B. Coopera

Porywacz był opisywany jako czterdziestokilkuletni mężczyzna latynoskiego pochodzenia. Miał między 1.78 m a 1.83 m wzrostu. W dniu zdarzenia nosił eleganckie ubrania - czarny płaszcz, mokasyny, ciemny garnitur, starannie wyprasowaną białą koszulę z kołnierzykiem, czarny krawat ze spinką z masy perłowej oraz czarne okulary przeciwsłoneczne. Tina Mucklow, stewardesa, która spędziła najwięcej czasu z mężczyzną, opisała go jako raczej miłego i wystarczająco empatycznego, aby zaproponować załodze posiłek po wylądowaniu w Seattle. Jednakże śledczy FBI określili Coopera jako nieprzyzwoitego i używającego wulgarnego słownictwa. Osoby, z którymi Cooper kontaktował się na pokładzie i na ziemi zostały przesłuchane, w celu sporządzenia portretu pamięciowego. Przesłuchania dały niemal identyczny opis, który pozwolił FBI na stworzenie portretu, używanego w latach 70 do poszukiwań w całym kraju. FBI utrzymuje, ze portret ten jest dokładną podobizną sprawcy, ponieważ wiele osób, przesłuchanych jednocześnie w osobnych miejscach, podało prawie identyczny rysopis.



Poszukiwania i śledztwo

Poszukiwania D. B. Coopera aktywnie prowadzone były do wiosny 1972 roku. Przeczesano teren o wielkości 73 metrów kwadratowych. Nie znaleziono jednak najmniejszego śladu po porywaczu ani przedmiotach, które miał przy sobie w chwili skoku. Dokładne miejsce lądowania było trudne do określenia. Przy prędkości samolotu wynoszącej ponad 320 km/h i zmiennym wietrze, nawet niewielkie różnice w czasie mogły znacznie przemieścić miejsce lądowania. To  z kolei doprowadziło śledczych do przekonania, że Cooper nie mógł wiedzieć, gdzie dokładnie wyląduje i najprawdopodobniej nie miał wspólników. Początkowo poszukiwania prowadziły małe grupy agentów FBI poruszając się pieszo oraz funkcjonariusze z helikopterów. Sprawdzono też okolice jezior Merwin i Yale. Nadejście wiosennej rozpoczęło dokładniejsze poszukiwania prowadzone przez FBI i żołnierzy US Army. Zespoły przeszukiwały teren metr po metrze w marcu i kwietniu 1972. Po sześciu tygodniach przeszukiwania, nie znaleziono ani jednego przedmiotu związanego z porwaniem. W rezultacie pozostało przedmiotem sporu, czy D. B. Cooper wylądował poza początkowo wyznaczoną strefą, czy też przeżył skok i następnie uciekł.
Jedyną rzeczą jaką przypadkiem udało się odnaleźć była tablica pochodząca z samolotu. Pod koniec 1978 myśliwy, przechodzący niedaleko przypuszczalnej strefy lądowania Coopera, znalazł tabliczkę z instrukcją, jak opuścić schody ogonowe Boeinga 727-100. Ustalono, iż przedmiot pochodził z z samolotu, który porwał Cooper.

Bilet D. B. Coopera

Po nieudanych poszukiwaniach w terenie, FBI jeszcze w 1971 roku podjęło próbę znalezienia banknotów pochodzących z okupu. Powiadomiono banki i inne instytucje finansowe o numerach seryjnych. Organy ścigania na całym świecie otrzymały informacje o Cooperze i pieniądzach, które może chcieć sprzedać. Linie Northwest Airlines zaoferowały nagrodę w wysokości 15% z odzyskanej sumy, jednak po kilku miesiącach odwołały ofertę, gdy nie pojawił się żaden znaczący dowód w sprawie. W listopadzie 1973 gazeta The Oregon Journal z Portland opublikowała za pozwoleniem FBI pierwszą publiczną listę numerów seryjnych banknotów, oferując $1000 dla pierwszej osoby, która znajdzie choć jeden z nich. Później Seattle Post-Intelligencer zaoferował $5000 za to samo znalezisko. Pomimo zainteresowania zgłaszanego z całego kraju i kilku bliskich trafień, gazety nigdy nie otrzymały informacji z dokładnie pasującym numerem. W latach 60, policjanci i FBI rozwiązali przynajmniej dwa poważne przestępstwa na – napad na bank i wymuszenie – śledząc numery seryjne banknotów. Jednak w obu sprawach, których rozwiązanie zajęło władzom tylko kilka tygodni, sprawcy wydawali namierzane pieniądze w kilka dni po przestępstwie i w tym samym rejonie.

Przełom po 9 latach 

10 lutego 1980 ośmioletni Brian Ingram był ze swoja rodziną na pikniku, gdy znalazł 5880 dolarów w gnijących banknotach . Leżały ciągle zapakowane w gumowe taśmy, około 12 metrów od brzegu i 5 centymetrów pod powierzchnią, na płyciźnie rzeki Kolumbia, 8 km na północny zachód od miasteczka Vancouver w stanie Waszyngton. Po porównaniu numerów banknotów z tymi, które otrzymał Cooper stało się pewne, że pieniądze znalezione przez Ingrama były częścią okupu. Po odkryciu prowadzący śledztwo agent FBI Ralph Himmelsbach stwierdził, że pieniądze musiały zostać tam umieszczone kilka lat po porwaniu ponieważ gumowe taśmy szybko niszczeją i nie mogły długo utrzymywać banknotów razem. Ponadto niektórzy specjaliści szacowali, że umieszczenie pieniędzy musiało mieć miejsce jeszcze później. Niektórzy detektywi i hydrolodzy sugerowali, że paczka spłynęła do rzeki z jednego z licznych dopływów, takich jak Washougal, który przebiega niedaleko prawdopodobnej strefy lądowania Coopera.
Odnalezienie banknotów z okupu wzmocniło przekonanie FBI, że porywacz zginął podczas skoku. Władze ostatecznie zezwoliły Brianowi Ingramowi zatrzymać część z odzyskanych pieniędzy.

Przeszukiwanie brzegu rzeki Kolumbia przez agentów w 1980 roku

Znalezione banknoty

Główne teorie i podejrzani

Choć w sprawie D. B. Coopera nigdy nie postawiono nikomu oficjalnych zarzutów, agencji FBI przez lata wytypowali w sumie kilkudziesięciu możliwych podejrzanych. Byli wśród nich weterani wojenni, wojskowi, kryminaliści, a nawet kobieta, która urodziła się jako mężczyzna i krótko po porwaniu zmieniła płeć. Większość z nich finalnie wykluczono z kręgu podejrzanych, ale kilku do dziś budzi kontrowersje.

1. Kenneth Christiansen
Kenneth Christiansen był spadochroniarzem, a następnie mechanikiem i stewardem dla Northwest Orient Airlines - linii lotniczej, której samolot porwał Cooper. Był także podobny do rysopisu porywacza. Kilka miesięcy po porwaniu rzekomo kupił dom za gotówkę. W 2003 roku jego brat Lyle obejrzał film dokumentalny o sprawie Coopera, co dało mu przekonanie, że Kennth, który zmarł w 1994 roku był D. B. Cooperem. FBI nie widziało jednak wystarczających dowodów, by przeprowadzić dochodzenie w sprawie Kennetha Christiansena, więc Lyle próbował sprzedać tę historię pisarce Norze Ephron w celu nakręcenia filmu, co nigdy jednak się nie wydarzyło. Później okazało się, że Kenneth wcale nie zapłacił za swój dom gotówką.


2. Duane Weber
W lipcu 2000 w prasie ukazał się wywiad z kobietą o nazwisku Jo Weber, która twierdziła, że jej zmarły mąż, Duane Weber powiedział jej przed śmiercią 28 marca 1995 Ja jestem Danem Cooperem. Weber służył w United States Army podczas II wojny światowej, a później pracował w więzieniu niedaleko Portland. Jo Weber zapamiętała, że mąż miał raz koszmar, podczas którego mówił przez sen o skakaniu z samolotu i powiedział coś o zostawieniu odcisków palców na schodach ogonowych. Weber opowiada również o urlopie, który mężczyzna spędzili w 1979 w Seattle, połączonym z wizytą nad rzeką Kolumbia. Pamiętała, że Duane zszedł sam na brzeg rzeki. Było to cztery miesiące przed znalezieniem części pieniędzy Coopera w tym rejonie. 
Kobieta wypożyczyła z biblioteki książkę na temat Coopera, w której zobaczyła zdjęcie jego odręcznego pisma. Stwierdziła, że pasuje do pisma jej męża. Zaczęła korespondować z Ralphem Himmelsbachem, byłym szefem śledczych w sprawie, który zgodził się, że dużo poszlak dotyczących Webera pasuje do profilu porywacza.
FBI wszczęło śledztwo. Porównano odciski Webera z tymi znalezionymi w porwanym samolocie i stwierdzono, że nie pochodzą one od tej samej osoby. W 2007 ujawniono również, że profil DNA ze śladu pozostawionego na krawacie zostawionym w samolocie również nie należy do Webera.

3. William Gossett
William Gossett był weteranem wojny w Wietnamie i spadochroniarzem. Na krótko przed śmiercią powiedział swoim synom, że w 1971 roku porwał samolot. Jego syn Greg przypomniał sobie też, że jego ojciec miał niezwykłą sumę pieniędzy w Boże Narodzenie w 1971 roku, a cechy fizyczne Gossetta odpowiadają opisom świadków. William Gossett zmarł w 2003 roku. 

Galen Cook, który od lat prowadził dochodzenie w sprawie Coopera, uznał, że Gossett mógł być D. B. Cooperem, ale FBI nie ma twardych dowodów na powiązanie Gossetta ze sprawą.

4. Richard McCoy Jr.
Cztery miesiące po akcie Coopera, Richard McCoy wsiadł na pokład samolotu linii United Airlines lotu 855 w Denver, w stanie Kolorado i dał stewardesie kopertę podpisaną Hijack Instructions, która zawierała żądanie czterech spadochronów i $500 000. Porwanym samolotem był również Boeing 727-100. Porywacz miał przy sobie przedmiot imitujący granat i niezaładowany pistolet. Po otrzymaniu okupu uciekł w ten sam sposób, co D. B. Cooper. Zostawił w samolocie swoją odręcznie napisaną wiadomość, a na gazecie, którą czytał, zostały odciski palców. FBI użyło ich później do identyfikacji porywacza.
Po porwaniu dokonanym przez Coopera, McCoy wspomniał swojemu przyjacielowi policjantowi, że Cooper powinien zażądać $500 000, zamiast $200 000. Owy policjant pomyślał, że to dziwny zbieg okoliczności, więc poinformował FBI. McCoy miał żonę i dwójkę dzieci, był nauczycielem i weteranem wojny w Wietnamie, pilotem helikopterów oraz skoczkiem spadochronowym.
9 kwietnia, na podstawie dopasowania odcisków palców oraz odręcznego pisma, McCoy został aresztowany za porwanie samolotu United 855 i skazany na 45 lat więzienia. Krótko po osadzeniu uciekł, ale trzy miesiące później zginął przy próbie ponownego zatrzymania.
Podczas przesłuchań, McCoy nigdy nie przyznał ani nie zaprzeczył, że był D. B. Cooperem. Kiedy został bezpośrednio zapytany, czy to on jest Cooperem, odpowiedział Nie chcę o tym mówić.

5. Robert Rackstraw
Robert Rackstraw był wczesnym podejrzanym w sprawie, z powodu serii anonimowych donosów wysłanych do FBI krótko po porwaniu.
Według magazynu The Rolling Stone Rackstraw był byłym spadochroniarzem sił specjalnych, ekspertem od materiałów wybuchowych i pilotem z około 22 różnymi pseudonimami. Został wyeliminowany z grona podejrzanych przez FBI w 1979 roku. Jego eliminacja była kontrowersyjna dla wielu wśród śledczych gdyż jak twierdzili był najbardziej realnym podejrzanym w sprawie D. B. Coopera. Filmowiec i autor Thomas Colbert wraz z zespołem śledczych przez lata badali dowody. W 2016 roku Colbert wyprodukował dokument o Rackstraw o nazwie D.B. Cooper: Case Closed for the History Channel gdzie przedstawił wszystkie dowody jakie zdobył.
W 2017 roku Rackstraw, zapytany przez dziennikarzy czy był porywaczem z 1971 roku, nie potwierdził ani nie zaprzeczył. Polecił krótko dziennikarzom, by zweryfikowali ich fakty. Zmarł w lipcu 2019 roku. Do dziś Rackstraw dla wielu śledczych pozostaje najbardziej prawdopodobnym podejrzanym w sprawie.


Sprawa D. B. Cooper ostatecznie została zamknięta w lipcu 2016 roku, a sprawca porwania samolotu nigdy nie został zidentyfikowany. Oficjalnie najbardziej prawdopodobną teorią według FBI jest ta zakładająca, że porywacz nie przeżył skoku.

Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/D.B._Cooper
https://www.fbi.gov/history/famous-cases/db-cooper-hijacking
https://www.considerable.com/entertainment/history/who-was-db-cooper/
https://www.hollywoodreporter.com/features/has-mystery-skyjacker-db-cooper-finally-been-solved-1236196