2018/10/07

Bestia z Gévaudan

W latach 1764 - 1767 na niewielką francuską prowincję Gévaudan, leżącą w okolicach dzisiejszego Lozère, padł blady strach. Nieznane stworzenie w ciągu  zaledwie trzech lat dokonało 240 ataków na kobiety młodzież i dzieci. Brutalnie okaleczało ono ludzkie ciała, a po okolicznych lasach i polach znajdowano porozrzucane, częściowo zjedzone szczątki. W sprawie interweniował nawet sam król Francji Ludwik XV, który zaniepokojony losem poddanych wysłał do Gévaudan swoich najlepszych żołnierzy i myśliwych, co jednak nie przyniosło jakiegokolwiek rezultatu. Historycy do dziś spierają się kim lub czym była bestia. Lew, małpa, ogromnych rozmiarów wilk, czy też potwór, który wymknął się spod kontroli. Dla wielu tożsamość stworzenia jest najbardziej intrygującą tajemnicą w XVIII-wiecznej Francji.



Udokumentowane ataki na ludzi 

W czerwcu 1764 roku, młoda kobieta pilnująca stada krów w pobliżu lasu Mercoire, została zaatakowana przez tajemnicze stworzenie. Na widok bestii, towarzyszące dziewczynie psy uciekły w przerażeniu. Tylko odwaga bydła, które zgromadziło się wokół kobiety i rogami próbowało odstraszyć bestię, uchroniła ją przed śmiercią. Kobieta, choć nie odniosła żadnych obrażeń, znajdowała się w wielkim szoku. Gdy wróciła do domu, jej ubranie było w strzępach. Gdy zaczęła opisywać wygląd potwora, nikt z rodziny i mieszkańców jej nie uwierzył. Wszyscy zgodnie sądzili, że kobietę zaatakował spory wilk, a przerażający opis jaki podała wytłumaczono histerią niedoszłej ofiary. Po kilku dniach sprawa ataku ucichła.

Kilka tygodni później nikt już jednak nie bagatelizował opowieści o dziwnym stworzeniu. 30 czerwca w Saint-Etienne-de-Ludgares, bestia pojawiła się ponownie. 14-letnia Jeanne Boulet została pierwszą ofiarą a jej na wpół zjedzone ciało odnaleźli okoliczni mieszkańcy. Do końca sierpnia bestia zaatakowała jeszcze dwa razy (8 sierpnia zabijając 15-letnią dziewczynę a 25 sierpnia chłopca w tym samym wieku), a od września tragiczne ataki przybrały na sile. Umierały kolejne osoby a drapieżnik stawał się coraz bardziej agresywny. 8 października 15-letni chłopiec z Pouget wrócił do domu śmiertelnie przerażony. Na jego głowie i klatce piersiowej brakowało kawałków skóry, jednak przeżył spotkanie z bestią, podobnie jak dwie kolejne zaatakowane osoby. Wszyscy twierdzili zgodnie, że zaatakowało ich coś, co przypominało wilka, ale wilkiem nie było.

Ofiary ginęły w specyficzny i okrutny sposób. Często bestia zjadała swoje je i dodatkowo, kiedy próbowano jej przeszkodzić udawało się jej oderwać kawałek ciała i uciec do lasu. Ciała znajdowano w odludnych miejscach bez oczu, twarzy, oskalpowane, z oderwanymi kończynami, przegryzionymi gardłami, połamanymi kończynami, wykrwawiające się, bez głów lub z wydartymi wnętrznościami (w ponad 60 przypadkach organy wewnętrzne ofiar były usunięte). Mówiono, że jednym ugryzieniem potrafiła pozbawić głowy dorosłego człowieka. W jednym z przypadków na szyi dziewczyny wciąż wisiał na łańcuszku złoty krzyż, podczas gdy jej głowa została znaleziona kilometr dalej. Często ubrania były ściągnięte z ofiar, a w kilku przypadkach ciała znaleziono zagrzebane w ziemi. Niektórych morderstw nie udało się wyjaśnić. W górach Margeride odkryto świeże ciało leżące na śniegu, jednak wokół niego nie znaleziono żadnych śladów, które mogłyby cokolwiek powiedzieć.

Kilku ofiarom udało się przeżyć spotkanie z potworem. Niektórzy zyskiwali potem sławę, poszanowanie i pieniądze, a najsławniejsi z nich to Jacques Portfaix, Marie-Jeanne Valet oraz Jeanne Jouve. 12-letni Jacques Portfaix, który obronił siebie i sześcioro innych dzieci został nagrodzony za odwagę i przyjęty jako oficer do armii francuskiej. Marie-Jeanne Valet z Paulhac zwana "La Poucelle", przegnała monstrum używając, wykonanej przez siebie, dzidy. Jednak najbardziej odważną była Jeanne Jouve, matka sześciorga dzieci, która 9 marca 1765 roku w Fau de Brion obroniła troje z nich, używając jedynie gołych pięści i kamieni. Kobieta została bardzo poważnie ranna, a jedno z jej dzieci zmarło. Król, w nagrodę za męstwo wynagrodził ją 300 liwrami.

Prowincja Gévaudan


Wygląd bestii 

Opisy naocznych świadków i osób, które przeżyły ataki różniły się od siebie. Rozbieżności te wynikały z wielu powodów. Świadkowie nie widzieli tego stworzenia z bliska, a osoby, które zostały zaatakowane, bardziej były zainteresowane były ratowaniem własnej skóry niż przyglądaniem się stworzeniu. Różnice w zeznaniach świadków mogą także sugerować, że atakujących osobników mogło być więcej. Zachowało się kilka ówczesnych opisów sporządzanych krótko po atakach.

Jest rozmiaru rocznego cielęcia, płaszcz czerwonawy, większa i ciemniejsza niż reszta ciała głowa, ze szczękami zawsze rozwartymi, uszy krótkie i proste, czarny pasek szeroki na cztery palce wzdłuż pleców, pierś biała i wielce szeroka, ogon bardzo długi i mocny za wyjątkiem koniuszka, który jest biały, tylne łapska są wielkie i długie, te od przodu, krótkie i porośnięte długim włosiem. Ma sześć pazurów na każdej łapie, co zostało zauważone z jej śladów na śniegu lub ziemi.



Jej szczęki są takie same jak lwie lecz większe. Kark jest obrośnięty włosiem, długim, czarnym i gdy jeży się czyni jej widok jeszcze straszniejszym. W dodatku do dwu rzędów wielkich ostrych zębów ma jeszcze dwa w formie obronnych kłów, tak jak dzik a są one niezwykle ostre.

Jej futro było czerwonawe, jej łeb wyciągnięty w przód. Jak wielkiego charta jest jej pysk a jego koniec jest ogromnych rozmiarów, wstrętny i szorstki. Jej uszy są małe i sterczące jak rogi i zwinięte jak ślimak. Jej pierś jest szeroka, nieznacznie siwa. Wzdłuż jej pleców biegnie czarny pasek. Jej przepastny gardziel jest dobrze uzbrojony w zęby co tną jak szabla, znakomite do odcinania głów. Taka szczęka jest rzadka u innych zwierząt.

 

Nie jest wilkiem, paszcza jest zawsze rozwarta, uszy krótkie i proste, pierś biała i szeroka, ogon bardzo długi i mocny, tylne łapy wielkie i długie, zgodnie z niektórymi mające kopyta jakby końskie, te od przodu były krótsze i porośnięte długim włosiem, ma 6 pazurów na każdej łapie. Nie jest w rejonie znane żadne dzikie zwierzę z którego mogłaby się narodzić. Możesz dojść do wniosku, że będąc podobną do wilka i trochę do niedźwiedzia może być połączeniem niedźwiedzia i wilczycy (...). Może być dobrze wielką małpą z powodu dowodów, że kiedy przekracza rzekę podnosi się na tylnych nogach i brodzi, jak to czyni człowiek.

Próby zabicia bestii i zaangażowanie w sprawę króla Ludwika XV - przebieg wydarzeń

Król Ludwik XV szalał ze złości. Na europejskich dworach coraz częściej mówiono o dziwnym przypadku w południowej Francji, wyśmiewając, że król nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swoim poddanym, nawet przed wilkami.

Niedługo po pierwszeym ataku do miasta zwołana została armia. Do Langnone przyjechał kapitan Duhamel, który dowodził dwiema kompaniami dragonów. Gdy przenieśli się do St-Chely-d'Apcher, zostali zakwaterowani w miejscowych domach i opłacani przez władze Gévaudan. 7 lutego 1765 roku kapitan Duhamel wydał polecenie, aby każdy, kto zdolny jest nosić broń, wziął udział w kolejnym polowaniu. Wkrótce pojawiła się plotka, że około dwudziestu tysięcy ludzi przeczesywało doliny i góry, przez które wiodły ścieżki bestii z Gévaudan. Liczba uzbrojonych chłopów była jednak zawyżona, aby poinformować króla, że robiono wszystko, co tylko było możliwe.

Po kolejnej brutalnej napaści na dwoje dzieci, czas Duhamela w Gévaudan dobiegł końca. Nie osiągnął on zamierzonego efektu, w skutek czego wyjechał w charakterze wielkiego przegranego. 17 lutego 1765 roku zastąpił go "wielki łowca" - Jean-Charles Marc Denneval. Był on normandzkim szlachcicem słynącym z tego, że w ciągu swojego życia ubił ponad tysiąc wilków. Zaraz po przybyciu do Gévaudan wyruszył na wielkie łowy, zabierając ze sobą najlepsze psy myśliwskie, jakimi dysponował. W maju tego roku bestia zabiła cztery osoby. Miesiąc później Denneval zrezygnował, stwierdzając, że bestia to na pewno nie wilk. Gdy 16 czerwca szykował się do wyjazdu, bestia zaatakowała i poszarpała małą dziewczynkę, którą ludzie cudem wyrwali z jej paszczy w ostatnim momencie. 21 czerwca istota zabiła 14-letniego chłopca, pożarła 45-letnią kobietę i rozszarpała małe dziecko.

29 kwietnia 1795 roku, wydarzyła się bardzo dziwna historia, przemilczana przez większość historyków. rzuca ona nowe światło na powiązanie ataków z czynnikiem ludzkim. Wtedy właśnie miejscowy szlachcic, zwany Chaumette, oraz jego dwaj bracia napotkali bestię zamierzającą zaatakować pasterza. Zwierzę wyszło im na przeciw i zaczęło się dziwnie przypatrywać Chaumette'owi. Według zeznań świadków, podniosło ogon i zaczęło nim machać, tak jak pies chcący wyrazić radość na widok znajomej osoby. Strzelili więc i potwór upadł na ziemię, tarzając się kilka razy. Po drugim strzale istota wyczołgała się do pobliskiego lasu i zniknęła wśród drzew. Wszyscy ponownie mieli nadzieję, że bestia odeszła, by zdechnąć gdzieś w dziczy. Tymczasem pewien jezuita twierdził, że wie dlaczego istota zachowywała się w taki sposób. Bestia była, według niego, hrabią Vargo, znajomym Chaumette'a, który przybrał formę wilkołaka. Szlachcic miał wyznać kiedyś swym przyjaciołom w sekrecie, że ów jezuita miał rację, co do tego, że bestia go zna. Duchowny był potem przesłuchiwany przez Chaumette'a, zaciekawionego jaką drogą doszedł on do takiego wniosku, jednak ten odpowiedział mu, iż nie powie nic więcej, gdyż zwierzchnicy zakazali mu o tej sprawie rozmawiać.



Wilk z Chazes

W miejsce Dennevala powołany został Antoine de Beauterne. Wysłannik królewski cel miał jeden: zabić bestię i dostarczyć ją do Wersalu.  21 września  1765 roku zorganizował obławę złożoną z 40 miejscowych łowców i 12 psów. Wszystko szło zgodnie z planem i myśliwy otoczył leśną dolinę niedaleko wioski Pommier. Psy zaczęły ujadać i wkrótce de Beauterne zobaczył jak bestia wyskakuje z krzaków, desperacko próbując uciec przed obławą. Strzelił, a kula trafiła w jej lewy bark. Po nim strzelili inni, a jedna z kul przstrzeliła oko i czaszkę. Zabitym zwierzęciem okazał się wielki wilk, który został przewieziony do Besset, lecz Marie-Jeanne Valet, która przeżyła spotkanie z bestią, stwierdziła, że istota ubita nie jest tą bestią, której ona stawiła czoła. De Beauterne miał opinię chytrego i podstępnego człowieka, toteż szybko pojawiły się głosy, że on sam spreparował zwłoki, chcąc łatwo zyskać sławę i pieniądze, przeznaczone dla tego, kto wybawi Gévaudan od bestii. 

Po dokładnych oględzinach stwierdzono, że wilk z Chazes był bardzo rzadkim typem wilka mierzącym 180 cm, o wadze 65 kg, wielkim łbie i kłach długości 3,5 cm. Oficjalnie stwierdzono, że wilk ten był "bestią z Gévaudan" i sprawę zamknięto. Dla wiosek leżących w tym regionie była to nieopisana radość, jednak wielu nadal twierdziło, że to nie bestia. W ciągu następnych miesięcy nie pojawiły się żadne wieści o atakach, ale tylko dlatego, że sam król wydał dekret zabraniający komukolwiek mówić o bestii, i sam był przekonany, że padła ona z ręki de Beauterne'a, który został odznaczony orderem św. Ludwika oraz zyskał sławę i majątek. 

Jego zdobycz została wypchana i wysłana do paryskiego Muzeum Historii Naturalnej. Zaginęła jednak na początku XX wieku. O tym, że istota zwana wilkiem z Chazes nie była odpowiedzialna za ataki przekonano się już 21 grudnia 1765 roku, kiedy horror rozpoczął się na nowo. Niedługo potem w Julianges zaginęła mała dziewczynka, a jedynymi częściami ciała, jakie udało się odnaleźć, były jej dłonie i stopy. Terror utrzymywał się i ludzie nadal nie wychodzili z domów. Jednak w wyniku oficjalnego zabicia potwora przez de Beauterne'a, zaprzestano dokładnej rejestracji dalszych ofiar.


Andrewsarchus mongoliensis - drapieżnik żyjący około 35 milionów lat temu.
Z wyglądu bardzo przypominając opisywaną przez świadków bestię Gevaudan



Rodzina Chastel

Jean Chastel był emerytowanym myśliwym, któy często dorabiał jako karczmarz, jednak bardziej znany był z kłusownictwa, przez co często popadał w konflikt z miejscowym prawem. Nie miał dobrej opinii wśród miejscowej ludności Chastel i jego synowie - Pierre i Antoine, byli na usługach hrabiego de Morangiès i markiza d'Apcher, bardzo wpływowych osobistości, którzy często wyciągali Chastela z aresztu.
 

Podczas kolejnej obławy prowadzonej w październiku 1766 roku przez François Antoine'a, doszło do nieoczekiwanego incydentu. Synowie Chastela świadomie narazili życie kilku szlachciców, kiedy ci wytropili już bestię i zbliżyli do niej gotowi do strzału. W tym właśnie bracia Chastel spowodowali ich upadek z końmi do ciasnego wąwozu, a bestia uciekła. Bracia zostali natychmiast zatrzymani i uwięzieni. Podczas ich pobytu w więzieniu przez cztery miesiące (do marca 1767 roku) bestia ani razu się nie pojawiła. Była to najdłuższa przerwa w atakach od czasu pierwszego spotkania bestii. Bracia Chastel zostali zwolnieni z więzienia 1 marca 1767 roku, po tym, jak wstawiła się za nimi markiza d'Apcher. Co najdziwniejsze - dzień później "bestia z Gévaudan" zaatakowała ponownie... do czerwca ataki nasiliły się bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Ludzie, którzy już wtedy podejrzewali, że Chastelowie mają coś wspólnego z atakami bestii, zniszczyli ich posiadłość w La Besseyre Saint Mary. Zburzono także leśny dom Antoine'a Chastela, położony na szczycie Mont Mouchet.
 
Koniec bestii

Ostatecznie sam markiz Jean-Joseph d'Apcher zorganizował kolejną wielką obławę. Wziął w niej udział także Chastel, który wcześniej poświęcił w kościele trzy srebrne kule, którymi planował zabić potwora. W trakcie polowania wykazał się nadzwyczajnym opanowaniem. Gdy wytropiono bestię, uklęknął na środku polany, pomodlił się i spokojnie przygotował broń do strzału. Nie przejmował się tym, że nieznany stwór czai się w pobliskich krzakach. W końcu bestia wyskoczyła z ukrycia. Nie uciekła jednak, gdy oddał pierwszy, niecelny strzał. Dopiero druga kula przebiła jej ciało i odebrała życie. Chastel nie zyskał jednak nagrody pieniężnej od króla, ani szacunku mieszkańców Gévaudan. Monarcha kazał niezwłocznie pozbyć się ubitego zwierzęcia, a sąsiedzi spalili dom swojego domniemanego wybawc.


Tablica upamiętniająca Jeana Chestel w Gévaudan


Czym był potwór - teorie


1.  Wilk
Na początku uważano, że po okolicy grasuje ogromny wilk. Jednak teoria ta, szybko okazała się błędna. Wilki na ogół nie atakują w pojedynkę i unikają ludzi. Z informacji wynika, iż o wiele częściej bestia wybierała na swoje ofiary osoby dorosłe (głównie kobiety), niż zwyczajowo robią to wilki. Dzieci poniżej dziesięciu lat stanowiły zaledwie jedną trzecią ofiar, co również jest dość dziwne, gdyż wilki wybierają najczęściej mniejsze ofiary. Nie ma więc wątpliwości, że zachowanie bestii odbiegało od metod działania wilków, które zwykle atakują w grupie. Ponadto świadkowie ataków ewidentnie wskazywali na to, że zwierzę było znacznie większe. Co do ewentualnych krzyżówek, nikt nigdy nie znalazł śladów potwierdzających taką hipotezę.

Gigantyczny, ważący niemal 105 kilogramów wilk upolowany w 2009 roku w prowincji Alberta w Kanadzie
 


2. Egzotyczne zwierze sprowadzone z innego regionu świata
Mimo współczesnej wiedzy, badaczom ciężko jest jednoznacznie ocenić zeznania świadków żyjących w XVIII wieku. Często zakłada się, że mogli zobaczyć dzikie i egzotyczne zwierzę, które nie było im wtedy znane. Warto też dodać, że wśród bogatych obywateli panowała w tym czasie moda na sprowadzanie dzikich zwierząt z odległych krajów. Dlatego, zdaniem wielu naukowców, do podanych opisów i zachowanych rycin, idealnie pasuje hiena lub młody samiec lwa.


3. Szaleniec - morderca
Kilka osób twierdziło też, że bestia potrafiła poruszać się na dwóch łapach. Wśród dokumentów z tej epoki, zachowały się także zeznania pasterza, który twierdził, że  widział człowieka przebranego w wilcze skóry i obserwującego z ukrycia młode dziewczęta. Rozważano więc, czy za wszystko mógł być odpowiedzialny mężczyzna w przebraniu. Szybko uznano jednak, że to niemożliwe, ponieważ żaden człowiek nie mógłby wykazać się taką zwinnością, siłą i szybkością. Zauważono jednak, że kilka zbrodni miało wyraźne podłoże seksualne i nie pasowało do pozostałych. Nie można zatem wykluczyć, że nieznany zwyrodnialec wykorzystał zamieszanie wokół bestii dla własnych celów i popełnił w podobnym czasie kilka zbrodni.


4. Wytresowane charty afgańskie
Według wielu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przyjąć za możliwą teorię, według której chodzi o połączoną aktywność więcej niż jednej osoby, posługującej się wielkimi tresowanymi psami. Tresowanie psów było zaś głównym zajęciem Jeana Chastela i jego synów... Chastelowie byli na usługach u hrabiego de Morangiès i u markiza d’Apcher, bardzo wysoko postawionych osobistości, tak więc nawet po ponad dwustu latach oskarżanie ich jest tylko hipotezą, której nikt poważnie nie podejmuje się zbadać. Psy, jakie się pojawiają w tej historii, z których jeden został ubity przez szlachcica o nazwisku Verny de la Védrines, były zapewne zabezpieczane rodzajem pancerza ze skóry dzika dobrze wygarbowanej i wzmocnionej. Ówczesna broń palna miała stosunkowo małą siłę przebicia, co tłumaczy liczne przypadki postrzelenia i następujące po nich okresy uspokojenia. Hipoteza o użyciu psów jest w dodatku zgodna z obserwacjami na temat technik ataku bestii. Np. charty afgańskie były tresowane do polowań na gepardy i lwy, a znane są z odwagi i zawziętości, jeśli się je tresuje specjalnie do atakowania. Te psy potrafią zedrzeć ubranie z ofiary, wyszarpać jakąś część ciała ofiary i porzucić ją w niewielkiej odległości. To, że psów było co najmniej kilka, wynika z faktu, że ataki zdarzały się w tym samym czasie w oddalonych miejscach.




5. Wilkołak 
Biskup Gabriel-Florent de Choiseul-Beaupré miał stwierdzić, że bestia jest boską karą za grzechy. Wtedy ludzie zaczęli podejrzewać, że mają do czynienia z wilkołakiem. Mówiono, że jest to człowiek opętany przez diabła lub demona, który zamienia się w potwora.

Dzisiejsi badacze zjawiska bestii z Gévaudan dzielą się na zwolenników poszczególnych hipotez: przyjmując jedną z nich, usiłują oddalić fakty, które do niej nie pasują. Jednak fakty nie są jednoznaczne. Wskazują na kilka różnych rodzajów ataku, w tym na perwersyjne związane z agresją seksualną. Niektóre ofiary były ewidentnie zaatakowane przez zwierzę, inne niekoniecznie. Wiele przemawia za tym, że sprawcami byli ludzie i ich tajemnicze zwierzęta. Także za tym, że sprawcy mogli pochodzić z najwyższych kręgów i posługiwać się wynajętymi zbirami. Po tym jak przebrali miarę, musieli się uciszyć, a kompromitujące ślady zostały zatuszowane.

Źródła:
http://wmrokuhistorii.blogspot.com/2013/12/bestia-z-gevaudan.html
https://historiamniejznanaizapomniana.wordpress.com/2015/06/30/bestia-z-gevaudan/
https://ciekawe.org/2016/11/14/bestia-z-gevaudan/
https://dinoanimals.pl/zwierzeta/bestia-z-gevaudan/
https://www.youtube.com/watch?v=h1wGi8dFyKA
https://en.wikipedia.org/wiki/Beast_of_G%C3%A9vaudan