10 stycznia 1930 roku zwiedzający dzikie tereny Kanady traper Joe Labbelle, przechodząc niedaleko wioski Eskimoskich Indian Inuit, leżącej nad jeziorem Angikuni, postanowił zajść do niej by ogrzać się i odpocząć. Znani ze swojej gościnności Eskimosi już wcześniej przyjmowali Joe z otwartymi ramionami. Labbelle wiedział też, że było to miejsce tętniące życiem, pełne chat i namiotów. Tamtego dnia jednak, kiedy Labbelle zaszedł do wioski zauważył, że zniknęli z niej wszyscy mieszkańcy. Według różnych źródeł było ich od 30 do nawet kilkuset.
Zaniepokojony traper natychmiast udał się do najbliższej stacji telegraficznej i wezwał Kanadyjską Konną Policję.Po dotarciu do osady policja natychmiast zbadała miejsce. Ślady wskazywały na to, że wioska została opuszczona nagle. Na miejscu znaleziono zmarznięty gulasz z renifera nad paleniskiem, niedokończone koszule ze skór fok, a zapasy w magazynach na ryby nie były ruszone. Ponadto, eskimosi nigdzie nie ruszali się bez strzelb i pożywienia, jednak teraz strzelby leżały w chatach. Policja na miejscu znalazła także siedem martwych psów.
Niektóre źródła mówią też, że wszystkie groby przodków plemienia zostały rozkopane (mimo, że ziemia w styczniu jest twarda jak kamień) a zwłoki zniknęły. Nie natrafiono na żadne ślady walki, ani ślady stóp wychodzące z wioski, które powinny znaleźć się na świeżym śniegu.
Pierwsza oficjalna relacja o zaginionej wiosce została wydrukowana w kanadyjskiej gazecie „Le Pas, Manitoba". Zwolennicy teorii o UFO twierdzą, iż wioska została porwana przez przybyszów z innej planety. Mieszkaniec sąsiedniej osady Armand Laurent i jego dwóch synów widzieli niedługo wcześniej dziwny obiekt na niebie. Obiekt świecił i zmieniał swoją formę, następnie zniknął za horyzontem w kierunku Angikuni. Według Kanadyjskiej Policji Konnej natomiast, historia ta nie ma potwierdzenia w oficjalnych archiwach.
Źródła:
https://en.wikipedia.org/wiki/Angikuni_Lake