2014/09/03

Zniknięcie załogi Mary Celeste.

Gdy 4 grudnia 1872 roku odnaleziono dryfującą w okolicy portugalskiego wybrzeża Mary Celeste, wszystko na pokładzie było niemal w idealnym porządku. Jak mówią niektóre źródła, na sznurkach suszyły się ubrania, w jednej z kajut znaleziono wpół zjedzone śniadanie, w drugiej zegarek należący do kapitana, co więcej - nietkniętymi pozostały szalupy i cały sprzęt ratunkowy. Ogromnym było więc zdziwienie, gdy okazało się, że na statku nie ma nikogo z kilkunastoosobowej załogi, a to, co się z nią stało do dziś pozostaje jedną z największych zagadek mórz i oceanów.

Załoga Dei Gratia dostrzega dryfującą Mary Celeste, źródło: http://members.chello.nl/e.n.secasiu/Bermuda%20Triangle.htm

Historia 282-tonowej brygantyny (mianem tym określa się spore, ale równocześnie szybki i zwrotne okręty posiadające żagle i wiosła) rozpoczyna się w 1861 roku. Wówczas w kanadyjskiej stoczni na półwyspie Nowa Szkocja, zbudowano statek, o którym mowa, a któremu pierwotnie nadano nazwę Amazon. Początkowo żaglowiec był w posiadaniu kilku lokalnych biznesmenów i choć jego początki nie należały do najlepszych (pierwszy kapitan Robert McLellan zmarł z powodu zapalenia płuc w kilka dni od rozpoczęcia dziewiczego rejsu, statek zanotował dwa zderzenia z innymi łodziami, pożar oraz wyrzucenie na brzeg w czasie silnego sztormu, co skutkowało bardzo poważnym uszkodzeniem dna), to jednak dobrze spełniał swoje zadanie i przynosił właścicielom całkiem spore zyski, głównie dzięki transportowi towarów pomiędzy obiema Amerykami i południem Europy.
Dopiero w 1867 roku po wspomnianym uderzeniu dnem o wybrzeże, mocno pokiereszowany Amazon został sprzedany, odnowiony i zarejestrowany jako amerykańska jednostka pod nazwą The Mary Celeste. Rok później statek podzielono na 24 części udziałowe, a ich posiadaczami zostały w sumie cztery osoby: James Winchester - 12/24, Benjamin Briggs - 8/24, Sylvester Goodwin - 2/24 i Daniel Sampson - 2/24, które również widziały statek jako jednostkę transportującą towary na dużych odległościach.

5 listopada 1872 roku Mary Celeste rozpoczęła swój kolejny rejs przez Atlantyk. Tym razem kapitan
Benjamin Briggs, który od czasu zakupu żaglowca niemal zawsze był głównym dowodzącym statku, wypłynął z portu w Nowym Jorku ku włoskiej Genui z ładunkiem 1701 drewnianych beczek spirytusu. Szacowany czas po jakim powinien zjawić się we włoskim mieście to 4 - 5 tygodni. Załoga brygantyny składała się prawdopodobnie z kilkunastu osób: samego kapitana Briggsa, oficera Alberta Richardsona, drugiego oficera Andrew Gillinga, amerykańskiego kucharza, czterech niemieckich marynarzy, żony kapitana Sarah Briggs oraz ich dwuletniej córki Sophie Briggs, ponadto możliwym jest, iż któryś z oficerów lub marynarzy podobnie jak Briggs zabrał swoją rodzinę lub grupa czarnoskórych niewolników przedostała się nielegalnie pod pokład statku.

Choć początek rejsu wydawał się przebiegać bez większych problemów, warunki pogodowe jedynie sporadycznie były złe, a kapitan prowadził dziennik pokładowy, to jednak pod koniec listopada na statku musiało wydarzyć się coś dramatycznego. 
W dniu 4 grudnia 1872 roku kanadyjski żaglowiec handlowy Dei Gratia, w połowie drogi między Azorami a wybrzeżem Portugalii, natknął się na wolno dryfujący po oceanie statek. Marynarze, jako iż zaniepokoili się lekko rozdartymi żaglami, postanowili podpłynąć bliżej i sprawdzić, co dzieje się na pokładzie. Gdy oficerowie Dei Gratia - John Johnson i John Wright, znaleźli się odpowiednio blisko statku i byli w stanie z pomocą lunety dostrzec więcej szczegółów, zorientowali się, iż jest to Mary Celeste, o czym szybko poinformowali kapitana Davida Morehouse, który znał Briggsa (w młodości obaj pracowali jako marynarze na tym samym statku), wiedział, że odbywa on rejs przez ocean i był świadom, że jego żaglowiec powinien znajdować się wówczas o wiele bliżej Geniu.
Oliver Deveau - starszy oficer Dei Gratia, dostał się na pokład Mary Celeste, a to co tam ujrzał - jak mówił później w sądzie - to całkowicie przemoczony nieporządek (thoroughly wet mess), ponad metr wody w ładowni i trzy pompy, z których tylko jedna była sprawna (pozostałe wyglądały na zdemontowane), według zeznań Deveau, na statku nie było jednak osławionego niedojedzonego śniadania, choć przyznał on, że wszystko wskazywało na to, iż załoga opuściła żaglowiec w wielkim pośpiechu. Dodatkowo, gdy marynarze Dei Gratia sprowadzili statek do partu w Genui (pomimo niesprawnych pomp i uszkodzonych żagli, brygantyna nadawała się do żeglugi), odkryto także, że 9 ze wspomnianych 1701 butelek alkoholu jest pustych, brakuje dwóch urządzeń nawigacyjnych oraz dokumentów jednostki.

Kapitan Benjamin Briggs, źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Celeste
Sarah, żona kapitana, źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Celeste
Sophia, córka kapitana, źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Celeste

Pomimo, iż sprawa zniknięcia całej załogi statku Mary Celeste została drobiazgowo przebadana przez sąd w Gibraltarze (ze względu na obywatelstwo zaginionych brali w nim również udział przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Danii i Wielkiej Brytanii) i niemal od razu zyskała światowy rozgłos, to tego, co stało się z dziesięciorgiem osób, nigdy dokładnie nie ustalono. Oficjalna wersja mówi o nieszczęśliwym wypadku, w wyniku którego wszystkie znajdujące się na pokładzie osoby poniosły śmierć, a który zdarzył się niedługo po 25 listopada, gdyż z tego dnia, z godziny 5.00 rano pochodzi ostatni wpis w dzienniku pokładowym.

Pomimo, iż urzędowe dochodzenie dawno zostało zakończone, to tajemnicze zniknięcie ludzi z pokładu statku, nadal budzi wiele emocji, głównie wśród badaczy mórz i oceanów, żeglarzy, historyków oraz - co chyba wydaje się zrozumiałe - badaczy zjawisk paranormalny. Poniżej kilka teorii (mniej lub bardziej prawdopodobnych) tego, co mogło wydarzyć się na pokładzie Mary Celeste.

Obraz z 1861 roku autorstwa (prawdopodobnie) Honore Pellegrin przedstawiający - wtedy jeszcze Amazon, źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Celeste

Awaria sprzętu i wprowadzenie w błąd załogi.
Po przeszukaniu żaglowca, okazało się, iż oprócz załogi zniknęły także wszystkie dokumenty statku (pozostał jedynie dziennik kapitana) oraz dwa urządzenia pomiarowe - chronometr i sekstant. Zrodziło to przypuszczenia, iż załoga z nieustalonych przyczyn, wprowadzona w błąd przez owe sprzęty, opuściła pokład i na dodatkowej łodzi ratunkowej (wedle różnych źródeł była ona na wyposażeniu brygantyny lub nie) miała zamiar dopłynąć do Azorów bądź Europy (które zdawały się wówczas być o wiele bliżej), droga tam jednak okazała się zbyt długa i wszyscy zmarli z powodu wycieńczenia, zimna lub utonięcia. 

Piractwo.
Teza taka mogła by być poważnie rozważana (piraci w latach o których mowa byli bardzo aktywni w rejonach południa Europy), gdyby nie prawie zupełnie nietknięty ładunek i pozostawione rzeczy osobiste (w tym również kosztowności). Z podobnych względów mało prawdopodobnym jest twierdzenie, iż na pokładzie nielegalnie byli czarnoskórzy niewolnicy, którzy chcąc zyskać wolność zabili załogę i uciekli.

Bunt.
Niektórzy twierdzą, iż mogło dojść do buntu załogi przeciwko kapitanowi Briggsowi, w skutek czego marynarze (być może także i oficerowie) zabili dowódce i jego rodzinę, a następnie uciekli ze statku na dodatkowej szalupie ratunkowe. Teoria taka wydaje się jednak mało realna dla ludzi, którzy znali i pracowali z Briggsem. Kapitan był ponoć człowiekiem szanowanym, uczciwym i zdolnym, a raszta jego załogi sprawdzona i lojalna.

Alkohol.
Alkohol, który transportowała Mary Celeste umieszczony był prawdopodobnie w dolnej części pokładu, gdzie ze względu na pracujące maszyny (m.in. wspomniane pompy), temperatura jest względnie wysoka, co może powodować wybuch beczek z alkoholem, a takie sytuacje na statkach transportujących metanol w przeszłości się zdarzały, o czym kapitan Briggs wiedział i całkiem prawdopodobnym staje się hipoteza, iż załoga wyczuła woń alkoholu i wszyscy intuicyjnie opuścili pokład, nie mogą później na niego powrócić. Według wielu jest to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie.

Pijaństwo.
Pamiętać trzeba, iż 9 beczek z alkoholem, jaki przewoził statek, było pustych (kilkadziesiąt litrów), mógł być on użyty zarówno do mycia lub dezynfekcji jak i skonsumowany przez członków załogi (nie był to alkohol przemysłowy, miał posłużyć do wzmacniania włoskich win), którzy w pijackim amoku wskoczyli do wody sami lub zostali do niej wrzuceni przez współtowarzyszy. Teoria ta jest jednak nie odnajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości, gdyż kapitan Briggs był abstynentem i mało prawdopodobnym jest, że tolerowałby pijaństwo wśród swojej załogi.

UFO
Amatorzy zjawisk paranormalnych twierdzą, że nic innego poza niezidentyfikowanym latającym obiektem nie mogło wystraszyć doświadczonej załogi do tego stopnia, że wszyscy wiele nie myśląc opuścili statek. W 1872 roku lotnictwo było w bardzo niezaawansowanej fazie (dla przypomnienia: pierwszy 12-sekundowy lot samolotem odbył się w 1903 roku), więc domniemany obiekt latający nie mógłby być ziemskiego pochodzenia. Hipoteza ta prawdopodobną jest głównie dla entuzjastów UFO.

Porwanie przez UFO
Dla wielu nie ma prawdopodobniejszego rozwiązania zagadki zniknięcia całej załogi Mary Celeste, jak porwanie przez istoty z obcych planet. Potwierdzać mógłby to fakt, iż załoga nie miała wyraźnych powodów do natychmiastowego opuszczenia statku, a na pokładzie nie ma śladów walki ani chęci ucieczki, lecz to wyjaśnienie - podobnie jak wcześniejsze - biorą pod uwagę jedynie zwolennicy podobnych zjawisk.


Choć istnieje wiele przypuszczeń i hipotez tego, co wydarzyło się pod koniec lipca 1872 roku na pokładzie amerykańskiej brygantyny, żadne z nich nie są poparte wystarczającymi dowodami, a szanse na to, że teraz, po niemal 150 latach, dowiemy się jak doszło do zniknięcia całej załogi statku są bardzo małe.

źródła:
http://www.maryceleste.net/
http://www.smithsonianmag.com/history/abandoned-ship-the-mary-celeste-174488104/
http://members.chello.nl/e.n.secasiu/Bermuda%20Triangle.htm
http://norlinhistory.blogspot.com/2013/10/the-mary-celeste.html