W 2003 roku chilijski poszukiwacz skarbów i reliktów, Óscar Muñoz, przeszukiwał opuszczone miasteczko La Noria znajdujące się na terenie Pustyni Atakama w Chile. W pewnym momencie podczas przechadzania się pomiędzy niszczejącymi budynkami, Muñoz zobaczył niewielki pakunek zawinięty w białe płótno i obwiązany fioletową wstążką. Nie spodziewając się zapewne niczego szczególnego, mężczyzna zaczął odwijać materiał, po czym jego oczom ukazał się prawdopodobnie jeden z najbardziej zadziwiających widoków w jego życiu. W zwiniętym płótnie znajdowały się bowiem miniaturowe, przypominające ludzki szkielet, zwłoki.
Miasto bądź też osada La Noria, gdzie dokonano odkrycia, położona jest na pustyni Atakama w Chile. Osiedle to powstało w 19 wieku, by mogli tam mieszkać pracownicy pobliskich kopalni i ich rodziny. W 20 wieku, gdy kopalnie powoli zamykano, miasteczko zaczęło pustoszeć i pod koniec tego stulecia było już zupełnie opuszczonym miastem. Z jakiegoś powodu, prawdopodobnie dlatego że na pustyni Atakama wielokrotnie wcześniej znajdowano już relikty i kości niewiadomego pochodzenia, tę opustoszałą osadę upodobali sobie tzw. poszukiwacze skarbów. Nie inaczej było też w przypadku Óscara Muñoza. W 2003 roku mężczyzna przeszukiwał La Noria w poszukiwanie bezcennych przedmiotów i reliktów z poprzedniego stulecia.
W pewnej chwili podczas przechadzania się pomiędzy niszczejącymi budynkami, Muñoz zobaczył niewielki pakunek zawinięty w białe płótno i obwiązany fioletową wstążką. Nie spodziewając się zapewne niczego szczególnego, mężczyzna podniósł zawiniątko i zaczął odwijać materiał, po czym jego oczom ukazał się prawdopodobnie jeden z najbardziej zadziwiających widoków w jego życiu. W zwiniętym płótnie znajdowały się się miniaturowe, przypominające ludzkie, zmumifikowane zwłoki.
Szkielet miał długość 15 centymetrów, czyli tylko co około 20 tygodniowy płód, przy czym jego kości przypominały te u sześcioletniego dziecka. Co więcej, zamiast dwunastu par żeber, miał ich tylko dziesięć. Najbardziej zagadkowa była jednak czaszka nieznanej istoty. W porównaniu do reszty ciała była ona dość dużego rozmiaru i miała wydłużony stożkowaty kształt, co w zestawieniu z dużymi oczodołami, przypominało wygląd tego, co wiele osób określiłoby jako kosmite.
O znalezisku dokonanym przez Muñoza szybko dowiedziały się media i hipoteza, o tym, że znaleziona mumia to szczątki istoty pozaziemskiej, natychmiast zyskała wielu zwolenników. Niemal od razu rozpoczęto też badania szkieletu i testy DNA. Zostały one jednak szybko przerwane, gdyż znalazca miniaturowych zwłok, Óscar Muñoz, sprzedał je hiszpańskiemu biznesmenowi Ramónowi Navia Osorio, który przez niemal 9 lat przechowywał szkielet w swoim domu nie pozwalając zabrać go do laboratorium.
Przed tym jednak, na podstawie badań, które zdołano przeprowadzić, stwierdzono, że nie jest to żaden falsyfikat, a prawdziwe szczątki żywej istoty. Pierwsze testy genetyczne stwierdziły też, że Ata – bo taka nazwano znalezisko – posiada co najmniej częściowo ludzkie DNA.
Taka jedynie ograniczona wiedza na temat znalezionego szkieletu była dostępna przez kolejne 9 lat. Dopiero w 2012 roku właściciel eksponatu pozwolił na jego ponowne przebadanie. Osobą która miała się tym zająć był Steven Greer – amerykański lekarz i ufolog, od lat zaangażowany w projekty, których celem jest ujawnienie społeczeństwu skrywanych przez armie i rządy informacji o aktywności na naszej planecie UFO i przybyszów z kosmosu. Jak pewnie się domyślacie, Greer po kilku miesiącach badań, stwierdził, że humanoid z Atakamy jest jest istotą pochodzenia pozaziemskiego, która prawdopodobnie w wyniku przypadku bądź wypadku znalazła się na naszej planecie i zmarła. W 2013 roku, czyli rok po badaniu Greera, sprawa została również przestawiona w filmie dokumentalnym ufo po tytułem Sirius.
To wszystko zwróciło też uwagę genetyka Garry’ego Nolana z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, który skontaktował się z właścicielem szkieletu i zespołem produkcyjnym filmu, i poprosił by pozwolono mu przeanalizować szczątki w jego laboratorium w Dolinie Krzemowej. O dziwno, uzyskał on na to zgodę. Badania, które przeprowadzał Nolan trwały blisko 5 lat, a ich wyniki zostały opublikowane dopiero w 2018 roku.W ich efekcie dowiedzieliśmy się, że humanoid z pustyni Atakama najprawdopodobniej nie był istotą pochodzenia pozaziemskiego, a ludzkim płodem urodzonym przedwcześnie, który zmarł na krótko przed lub po narodzinach. Stwierdzono, że płód miał rzadkie zaburzenie wczesnego starzenia się kości, a także inne mutacje genetyczne w genach związanych z karłowatością, skoliozą i wady w mięśniach oraz szkielecie. Ponadto stwierdzono też, że Ata była dziewczynką i pochodziła z terenów Ameryki Południowej.
I chociaż do dziś jest wiele osób, które twierdzą, że szkielet znaleziony w Chile w 2003 roku to dowód na istnienie życia pozaziemskiego, to jednak teoria Nolana, który z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdził, że Ata, to zdeformowany ludzki pół, dziś powszechnie uważana jest za prawdziwą. Mumia nadal jest w posiadaniu tego samego biznesmena, Hiszpana Ramóna Navia Osorio.