W miasteczku Gatton, w stanie Queensland w Australi w 1898 roku miało miejsce jedno z najbardziej tajemniczych morderstw na tym kontynencie Ofiarami brutalnej
zbrodnii padła trójka rodzeństwa i ich koń. Sprawa ta, choć
od wydarzeń mineło ponad 120 lat, nadal żyje w pamięci
mieszkańców Gatton i okolic, a to przede wszystkim dlatego, że po
wielu latach większość historyków ma jadną dość szokującą
teorię na temat tego, kto dokonał tej brutalnej zbrodnii.
Rodzina
Murphy wiodła spokojne życie na farmie Blackfellow’s Creek, 9
kilometrów od centrum
Gatton i
około 100 kilometrów od stolicy stanu Queensland, Brisbane.
Była
to rodzina dość zamożna jak na ówczse czasy i szanowana w
okolicy. Ojciec rodziny, Daniel, był strózem prawa i pracował w
lokalnej jednostce policji. Jego żona, Mary, zajmowała się
gospodarstwem i dziećmi, których było niemało, bo aż
dziesięcioro z których w 1898 roku najstarsze miały mały blisko
30 lat, a najmłodsze zaledwie kilka.
W 1898 roku najstarsze
rodzeństwo opuściło
już dom
rodzinny.
Daniel poszedł w ślady ojca i dołączył do policji, Michael był
pracownikiem lokalnej administracji, kilka córek miało już swoich meżów i dzieci. Całej
rodzinie wiodło się dobrze i raczej nie mieli oni jakichś
większych zmartwień.
Ich normalne życie zostało przerwane 26 grudnia 1889 roku. Był to okres świąt Bożego Narodzenia i do rodzinnego domu na farmie przyjechały wszystkie dzieci, niektóre z nich ze swoimi małżonkami.
Okres świąt już prawie się kończył i 26 grudnia dwie siostry Murphy – 27-letnia Nora i 18-letnia Ellen, postanowiły wziąć udział w zabawie w miejscowej świetlicy Gatton Hall, którą część źródeł określa po prostu jako wielką stodołę. Ich brat, Michael, zaprzągł wtedy konia, po czym w trójkę wyruszyli dwukołowym wozem w 9-kilometrową drogę.
Rodzeństwo dotarło do Gatton Hall około godziny 21:00 i ze zdziwieniem odkryli, że zabawa została odwoła z pododu braku chetnych. Tego samego wieczora bowiem, kilkanaście kilometrów dalej odbywały się wyścigi konne i jarmark, które przyciągnęły większość mieszkańców okolicy. Trójka rodzeństwa udała się więc w drogę powrotną. Mniej więcej kilometr od Gatton Hall byli widziani po raz ostatni przez kilków lokalnych mieszkańców. Do domu jednak tej nocy nie powrócili.
Następnego
ranka ich matka, Mary Murphy, poprosiła swojego zięcia Williama, by
sprawdził, dlaczego dzieci nie wróciły na noc. William
wziął konia i niecałe
dwa kilometry przed Gatton, dostrzegł na piasku ślady kół bryczki
Michaela. Były one
specyficzne,
ponieważ jedno koło było
poluzowane
i zostawiało po sobie łukowaty
ślad.
Odciski
kół wozu
z nieznanych powodów skręcały nagle ze ścieżki i prowadziły w
głąb rzadko
porośniętego
lasu. William podążył ich śladem nieświadomy
jeszcze, że za chwile odkryje przerażającą prawdę. Trop
prowadził do polany. Tam
mężczyzna
znalazł swoich krewnych. Leżeli oni obok siebie I na początku
William zwyczajnie pomyślał że zasneli oni wracając z zabawy.
Dopiero
po chwili odkrył, że cała trójka nie żyje, ich czaszki są
roztrzaskane a twarze pokryte krwią.
Obok bryczki leżał też
martwy
koń.
Zwłok
członków
rodziny formowały trójkąt, co do dziś kreuje wiele teorii. Ten
sposób
ułożenia
ciał
nigdy nie powtórzył się w historii kryminalistyki.
Przerażony
mężczyzna
czym prędzej wtedy
pobiegło
do Gatton, by powiadomić policję. William
nie znał jednak
miasta i nie
wiedział, gdzie szukać posterunku. Wszedł
więc do jednego z barów krótko opisując co właśnie odkrył
poprosił o pomoc.
To wystarczyło, by wieści rozeszły się po okolicy w mgnieniu oka.
W ciągu następnej godziny na miejscu zbrodni pojawiło się mnóstwo
mieszkańców Gatton. Na
miejsce przybyła też policja, a właściwie jeden policjant –
sierżant William Arrel. Nie zdołał on jednak należycie
zabezpieczyć miejsca zbrodnii, wokół ciał zebrali się gapie, co
bardzo utrudniło późniejsze dochodzenie. Doszło nawet do tego, że
sierżant Arrel nie potrafił powiedzieć czy ręce Michaela były
związane – w jednej chwili widział na nich sznur, a później go
już tam nie było.
27
grudnia o 4 po poludniu ciała załadowano na wóz i zawieziono do
najbliższego pubu, gdzie złożono je w jednym z pokoi by tam mógł
je obejrzeć lekarz. Doktor
Von Lossberg
przybył na miejsce
kolejnego dnia. Jego
pobieżne, trwające
zaledwie godzinę
oględziny wykazały, że obie
kobiety zostały brutalnie zgwałcone. Lekarz
stwierdził, że sprawca do tego czynu użył przedmiotu,
prawdopodobnie rękojesci bata którym Michael poganiał konia.
Obie też
zostały następnie
zabite ciosami ciężkiego przedmiotu w głowę. 18-letnia
Ellen otrzymała jedno
uderzenie, które rozbiło
jej czaszkę na siedem części, a
je mózg był widoczny spod roztrzaskanych kości. Od
podobnego ciosu zginął również Michael, który wcześniej został
postrzelony w głowę. Dodatkow,
na
jego
narządach
płciowych oraz koszuli wkasanej
w rozpiete spodnie znajdowały
się ślady nasienia. W tamtych czasach jednak niemożliwym było
ustalenie do kogo ono
należało.
Koń który
także nie umknął sprawcy miał
podcięto gardło i przestrzeloną
głowę. Na
miejscu zbrodni nie było śladów walki.
Śledztwo w pierwszych dniach prowadzone było w naganny sposób i bardzo opieszale, a powodem tego były trwajace świeta Bożego Narodzenia i zbliżający się Nowy Rok. Gdy brat Michaela, Daniel, który także był przecież policjantem, pojawił się 28 grudnia na posterunku i ze zdziwieniem odkrył, że śledztwo nie zostalo jeszcze wszczęte a część policjantów nie ma nawet pojęcia, że taka zbrodnia miała miejsce dwa dni wcześniej. O zbrodni nie powiadomiono także jednostki w Brisbone, która zajmowała się takimi sprawami – telegram wysłano, ale nie oznaczono go jako pilny i nie został odczytany.
W międzyczasie rodzeństwo Murphy pochowano. Tutaj też są niejsanoście na temat tego, kto zezwolił na pochówek. Lekarz Von Lossberg twierdził, że on takiej zgody nie wydał, a miejscowy ksiądz, że taką zgodę otrzymał. O tym księdzu będzie jeszcze mowa za trochę.
28
grudnia, czyli
2 dni po zbrodni,
sprawę
przejął inspektor Galbraight. Jego
zdaniem miejsce zbrodni nie wskazywało, że doszło tam do
jakiejkolwiek walki lub oporu ze strony kobiet. Pochylał się on nad
opinią, że siostry odbyły stosunek płciowy dobrowolnie.
Wtedy zaczęły się też przesłuchania świadków. Mieszkańcy Gatton od początku twierdzili, że zbrodni dokonał ktoś „obcy”. Nikt nie chciał rozmawiać o tym ze stróżami prawa. W miasteczku zapanowała zmowa milczenia. Co bardzo dziwne, tak samo zachowywała się rodzina ofiar. Nie chcieli oni rozmawiac z policją, musieli być wręcz do tego zmuszani. Daniel, czyli brat zabitego rodzeństwa, wydawał się jedynym, komu zależało na znalezieniu sprawcy.
Wtedy zaczęły się też przesłuchania świadków. Mieszkańcy Gatton od początku twierdzili, że zbrodni dokonał ktoś „obcy”. Nikt nie chciał rozmawiać o tym ze stróżami prawa. W miasteczku zapanowała zmowa milczenia. Co bardzo dziwne, tak samo zachowywała się rodzina ofiar. Nie chcieli oni rozmawiac z policją, musieli być wręcz do tego zmuszani. Daniel, czyli brat zabitego rodzeństwa, wydawał się jedynym, komu zależało na znalezieniu sprawcy.
Policja była bezradna. Postanowiono więc sprowadzić aborygeńskich tropicieli, którzy od razu stwierdzil, że najpierw odbyła się orgia, a potem doszło do morderstwa. Szybko odnaleźli też narzędzie zbrodni – był to fragment gałęzi eukaliptusa ze śladami krwi i włosami ofiar.
Natrafili również na rzemień z uprzęży, w którym znajdował się nekrolog z miejscowej gazety. Dotyczył on młodej kobiety z Gatton, która zmarła razem z dzieckiem przy porodzie dokładnie dwa lata wcześniej. Ojcem dziecka był Michael. Jak się okazało, Nora Murphy była przyjaciółką zmarłej, a jej nekrolog trzymała w pudełku, w swojej sypialni. Policjanci ustalili, że kilka dni przed tragedią nekrolog zniknął z pudełka w tajemniczych okolicznościach.
Przy śladach bryczki Michaela Aborygeni odkryli takze świeże odciski kopyt niepodkutego kucyka, które urywały się na polanie. W okolicy były tylko dwa kucyki, a jeden z nich należał do ojca zamordowanego rodzeństwa. Tropiciel powiedział, że rozpozna ślady, jeśli obejrzy oba kuce. Zignorowano jego propozycję i nie podjęto tego tropu.
Podejrzenia padały na kolejne osoby spoza miasta. Pierwszym podejrzanym był wędrowny robotnik Tomas Day, mieszkał on w gospodarstwie kilkaset metrów od miejsca morderstw i tego wieczora widziany był jak szedł tą samą drogą co rodzeństwo Murphy. Uważano go za dziwnego, ponieważ nie był rozmowny, nie pił i nie szukał towarzystwa. Jednak nie można było mu nic zarzucić, pieniądze odkładał na studia artystyczne i regularnie uczęszczał do miejscowej biblioteki. Na noc morderstwa nie miał alibi, spał jak zawsze w stodole przy gospodarstwie. Day nie miał jednak motywu i nigdy nie został oficjalnie uznany za podejrzanego. Niedługo po zbrodniach dołaczył on do wojska i zmarł około rok później w wyniku udanej próby samobójczej.
Innym podejrzanym był Richard Burges, włóczęga który został zwolniony z więzienia niedługo wcześniej. Odbywał on tam karę za napaść na kobietę. Ktoś posobno zeznał, że Burges wiedział, że Michael został postrzelony w głowę zanim jeszcze ten fakt został podany przez lakarza. Richard Burges miał jednak alibi na noc morderstwa – przebywał on w miejscowości oddalonej o 30 kilometrów od Gatton, co potwierdziło wiele bezstronnych osób.
Wśród
podejrzanych było jeszcze kilku tzw. obcych, ale nikogo oficjalnie
nie zatrzymano. Mijały
miesiace, a następnie lata. Sprawa dość szybko ucichła, w
międzyczasie ekshumowano ciała zamorodwanych, co niestety nie
przyniosło żadnego przełomu.
Co dziwne, o znalezienie sprawców nie zabiegała rodzina. Wręcz przeciwnie – nie wyrażali oni zgody na przesłuchania czy nawet porównanie kopy ich kucyka ze śladami znalezionymi na miejscu zbrodni. Bezpośrednio po morderstwie, kiedy Mary Murphy zobaczyła ciała swoich dzieli, była ona bardzo spokojna i powiedziała jedynie: „Przynajmniej ich dusze nadal żyją w niebie i spotkam się z nimi wkrótce”. Jeden z miejscowych dziennikarzy zapamiętał, że gdy pochyliła się nad ciałami córek, szepnęła do siebie: „Dobrze, że przynajmniej były na ostatniej niedzielnej mszy”. Po tych słowach weszła w głąb lasu i, jak zeznali świadkowie „modliła się o dusze morderców swoich dzieci”. Ojciec, Daniel Murphy, udzielał natomiast wymijających odpowiedzi. Często zmieniał wersje swoich zeznań. Według wielu sprawiał wrażenie osoby, która coś ukrywa.
Co dziwne, o znalezienie sprawców nie zabiegała rodzina. Wręcz przeciwnie – nie wyrażali oni zgody na przesłuchania czy nawet porównanie kopy ich kucyka ze śladami znalezionymi na miejscu zbrodni. Bezpośrednio po morderstwie, kiedy Mary Murphy zobaczyła ciała swoich dzieli, była ona bardzo spokojna i powiedziała jedynie: „Przynajmniej ich dusze nadal żyją w niebie i spotkam się z nimi wkrótce”. Jeden z miejscowych dziennikarzy zapamiętał, że gdy pochyliła się nad ciałami córek, szepnęła do siebie: „Dobrze, że przynajmniej były na ostatniej niedzielnej mszy”. Po tych słowach weszła w głąb lasu i, jak zeznali świadkowie „modliła się o dusze morderców swoich dzieci”. Ojciec, Daniel Murphy, udzielał natomiast wymijających odpowiedzi. Często zmieniał wersje swoich zeznań. Według wielu sprawiał wrażenie osoby, która coś ukrywa.
Sprawę morderstw w Gatton zamknięto dopiero w latach 60 XX wieku, przyznając jej status nierozwiązanej. Starsi mieszkańcy miasteczka do dzisiaj nie chcą rozmawiać na temat tej zbrodni, co w pewien sposób sugeruje, że mordercą mógł nie być ktoś „obcy”. Mimo że sprawca od dawna nie żyje bo od zbrodni minęło ponad 120 lat, to ujawnienie jego nazwiska mogłoby uderzyć w jego potomków.
Obecnie
śledczy i historycy są niemal pewni, że za zbrodnią stoi ktoś
kto znał ofiary i są tu 3 główne wersje. Pierwsza
z nich to to, iż rodzeństwo zamordwoał ich ojciec, być może w
zmowie z matką, bo dowiedział
się o ich kazirodczych upodobaniach. Richard
Price, zmarły niedawno historyk, przez
lata
interesował się tajemnicą z Gatton. Twierdził nawet, że odkrył,
kto stoi za zbrodnią, jednak obawia się ujawnienia
prawdy. Nieoficjalnie
wiadomo, że Price twierdził, że mordercą
miał być
ojciec rodziny, Daniel Murphy, który
podobno
wiedział
o kazirodczych
upodobaniach
swoich starszych
dzieci
i postanowił rozprawić się z tym wstydliwym problemem zanim
wyjdzie on na jaw. Historyk
dotarł też do zeznań
służącącej
państwa
Clarke mieszkających
niedaleko miejsca zbrodnii. Zeznała
ona
że w
noc morderstwa usłyszała dwa wystrzały z rewolweru i kobiecy
krzyk: „Ojcze! Ojcze!”.
Druga teoria mówi, że zbrodni dokonał miejscowy ksiądz, który miał romans ze starszą z ofiar, 27-letnią Norą, która w chwili swojej śmierci podobno była z nim w ciąży. Tym ksiedzem miał być Daniel Walsh i dodatkowo, jak się pewnie domyślacie jest to ta sama osoba która tak pośpiesznie pochowała zamordowanych członków rodziny Murphy nie mając na to pozwolenia od śledczych. Niektórzy też twierdzą, że te krzyki „ojcze ojcze” która słyszała służąca odnosiły się właśnie do księdza. Ponadto, faktem który w jakiś sposób popiera te tezę jest fakt, iż ten duchowny popełnił samobójstwo około rok później.
Trzecią teoria związana jest Michaelem i tym nakrokogiem, który w jakiś zagadkowy sposób znalazł się na miejscu zbrodni. Część osób twierdzi, że morderstwa dokonano w zemście za śmierć dziewczyny, która zmarła w trakcie porodu dziecka Michaela. Na temat tej teorii nie ma jednak wielu faktów, oprócz tego iż wydaje się dość racjonalna.
Zbrodnia w Gatton prawdopodobnie już na zawsze pozostaje nierozwiązana.
Źródła:
https://unresolved.me/the-gatton-murders
https://en.wikipedia.org/wiki/Gatton_murders
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/02/26/kazirodcza-zbrodnia-z-kangurami-w-tle/
https://www.youtube.com/watch?v=hzJeROkRF1c